wtorek, 7 sierpnia 2012

Fuji zdobyte! :)

W ostatni weekend, z piątku na sobotę zrobiłam chyba najfajniejszą rzecz w swoim dotychczasowym życiu - wspięłam się na najwyższy szczyt Japonii, Fuji - san!

Najlepszym czasem na wspinaczkę jest okres lipiec - sierpień i wtedy właśnie na szczyt wędrują całe pielgrzymki turystów ubranych co najmniej jakby wyruszali w Himalaje ;)

Ludzie wspinają się zarówno w dzień, jak i w nocy. Nasza międzynarodowa grupa licząca 23 osoby, wybrała nocną wspinaczkę. Z Tsukuby wyruszyliśmy ok. 17:00, a po 6 godzinach jazdy i kilku przesiadkach dotarliśmy na 5 poziom Fuji, z którego zaczęliśmy wspinaczkę.

Jadąc jednym z pociągów mogliśmy kupić coś z pociągowego sklepu ;)
Jest nawet możliwość zamówienia piły łańcuchowej!




Na Kawaguchiko Station wsiedliśmy do bardzo klimatycznego pociągu z drewnianą podłogą :)




Z pociągu przesiedliśmy się do autobusu, którym dotarliśmy na 5 poziom Fuji.



Przed wyprawą oczywiście trzeba było zrobić zdjęcie grupowe :) W naszej międzynarodowej grupie byli ludzie z Korei, Japonii, Kanady, Indii i dwójka z Polski ;)


W trakcie wspinaczki - Łomża! :P

Niestety nie udało nam się dotrzeć na sam szczyt przed wschodem słońca, ale mogliśmy go obejrzeć z wysokości 3250m. Zdjęcia nie oddają w pełni tego co zobaczyliśmy - widok był niesamowity! Chociaż trzęśliśmy się z zimna (temperatura w nocy wynosiła ok. 5^C!) to i tak byliśmy pod wielkim wrażeniem. 

















Gdy słońce pokazało się całkowicie ponad horyzontem, ruszyliśmy dalej na szczyt .



Niektórzy w tym czasie już schodzili z góry.






Podczas schodzenia właściwie niezbędna jest maska lub chustka, która osłoni usta przed kurzem.


Po 8 godzinach wspinaczki dotarliśmy na szczyt :) W tym momencie nie liczy się zmęczenie i bolące nogi, zapomina się o wszystkim co było podczas wspinaczki. Mnie osobiście rozpierała duma :) To nic, że miliony ludzi wchodzą na Fuji, nawet 6-7 letnie dzieci ;)



Krater cały w brudnym śniegu :)




Halo? Mamusia? Spóźnię się na obiad :)





Był też wśród nas solenizant :) Urodziny na szczycie Fuji - jest czego zazdrościć! :) Świeczki nie chciały się odpalić, bo na takiej wysokości jest mało tlenu, ale poradziliśmy sobie :)



Był nawet szampan! 



Po wyczerpującej wspinaczce przyszedł czas na upragniony odpoczynek. Leżeliśmy bezpośrednio na kamieniach, ale mówię z ręką na sercu - to była najlepsza drzemka w moim całym życiu :) Zapomniałam tylko posmarować dłonie balsamem z filtrem i trochę je spiekłam...




Japonia - kraj, w którym nawet na wysokości prawie 4000m znajdziecie automat z napojami! :) 0,5l wody = 500 jenów, czyli 20zł :)


Polska za granico! :)

Brudny śnieg :)

Schodząc z góry weszliśmy w chmury :) 

Chmury pod nami...

...i chmury nad nami :)

A po zejściu wyglądałam tak: 
Chyba nigdy w życiu nie byłam tak brudna :)
Podsumowując: 
 BYŁO NIESAMOWICIE! 

Najpiękniejsze widoki jakie zobaczyłam do tej pory w Japonii, a może i w całym życiu!


Jeżeli będziecie mieli kiedyś okazję, żeby zrobić to co ja - nie wahajcie się ani chwili! Nie ukrywam, że momentami było ciężko, ale satysfakcja jaką będziecie mieć później jest nie do opisania :)

Do następnego, Kasiek :)

1 komentarz: